Frankowicze zyskają jeszcze więcej? Banki tracą prawo do zwrotu kapitału w drodze przedawnienia

Wstęp

W kwietniu br. zapadła uchwała Sądu Najwyższego, która określiła m.in. kwestię tego, kiedy rozpoczyna się trzyletni bieg przedawnienia roszczeń banków. Skutki tej uchwały możemy obserwować w ostatnich wyrokach sądów krajowych, które oddalają roszczenia banków o zwrot kapitału. Jest to niezwykle dobra wiadomość dla frankowiczów, bowiem linia orzecznicza kształtuje się w zdecydowanie pozytywnym kierunku dla konsumentów. Oznacza to, że pozwanie banku w zakresie kredytu frankowego jest jeszcze bardziej opłacalne niż dotychczas.

 

Uchwała Sądu Najwyższego – najważniejsze informacje

Zgodnie ze wspomnianą uchwałą SN [III CZP 25/22], trzyletni okres przedawnienia roszczeń banku biegnie od momentu, w którym kredytobiorca zakwestionował w stosunku do banku postanowienia umowy. Dzięki tej uchwale, konsumenci, którzy zakwestionowali umowy waloryzowane do walut obcych w latach 2017-2020, mają bardzo duże szanse na uniknięcie rozliczenia się z bankiem z wypłaconego im kapitału kredytu.

Tak jak wspomnieliśmy na wstępie, sądy powszechne coraz częściej obierają stanowisko, że roszczenie banku już się przedawniło i na tej podstawie oddalają roszczenia kredytodawców. Jest to kamień milowy w sprawach frankowych, bo do tej pory dużo osób mogło obawiać się konieczności zwrotu kapitału – teraz to ryzyko jest o wiele mniejsze, a wręcz ewentualne, bo istnieje większe prawdopodobieństwo, że roszczenie banku już się przedawniło i sąd oddali roszczenie strony przeciwnej.

 

Orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE

Warto wspomnieć, że wcześniej banki stały na stanowisku, że ich roszczenia o zwrot kapitału rozpoczynają swój bieg po złożeniu przez konsumenta oświadczenia o nieważności umowy kredytowej. Taka wykładnia została jednak skazana na porażkę dzięki orzecznictwu TSUE [wyroki C-140/22, C-28/22 oraz C-348/22]. Trybunał uznał taką praktykę za niezgodną z prawem europejskim. Oznacza to więc, że w sprawach, gdzie konsument kwestionował umowę kredytową w latach 2017-2020, a bank nie podjął skutecznych działań celem zabezpieczenia swoich interesów, to roszczenia o zwrot kapitału mogą być już potencjalnie przedawnione.

 

Roszczenie banku o zwrot kapitału – absurd?

Fakt, że banki domagają się zwrotu kapitału w toku procesu, wydaje się dosyć absurdalne. Kredytodawcy stoją przecież na stanowisku, że umowa, którą konsument podważa, jest ważna. Co za tym idzie, nie powinny domagać się zwrotu kwoty, która przecież byłaby wymagalna dopiero wtedy, gdy umowa ważna nie jest. Z jednej strony więc banki zgłaszają żądania zwrotu kapitału, chcąc zabezpieczać swoje interesy, ale z drugiej strony działanie to jest sprzeczne z tym, co pokazują “na zewnątrz”, broniąc ważności umów, tak jakby naprawdę zdawały sobie sprawę z tego, iż ważność zawartych z konsumentami umów o kredyt frankowy jest dość wątpliwa.

 

Sprzeczność stanowiska SN z orzecznictwem TSUE?

Stanowisko Sądu Najwyższego zawarte w omawianej uchwale, choć może ono przysłużyć się frankowiczom, nie możemy uznać za spójne z orzecznictwem TSUE. Linia orzecznicza TSUE wskazuje nam, że sankcje za stosowanie nieuczciwych postanowień umownych powinny być stosowane automatycznie. Jeśli umowa frankowa jest nieważna od samego początku, to moglibyśmy w zasadzie dojść do wniosku, że roszczenia banków o zwrot udzielonego kapitału powinny rozpoczynać bieg przedawnienia od samego uruchomienia kredytu. Sytuacja konsumentów w obliczu uchwały SN jest więc na pewno korzystna, ale, jak widzimy, mogłaby być korzystniejsza, gdyby wzięto tutaj bardziej bezpośrednio pod uwagę zdanie organu unijnego.

Mamy więc do czynienia ze swoistym “przerzuceniem” na kredytobiorcę-konsumenta konieczności podejmowania jakichś działań (konsument musi zakwestionować umowę, aby bieg przedawnienia roszczeń banku się rozpoczął). Tak naprawdę, konsument nie powinien mieć na sobie takiej odpowiedzialności i nie powinien być zmuszany do weryfikowania podpisywanej umowy, gdyż z samej definicji jest to osoba, która nie jest związana z daną dziedziną zawodowo i, mówiąc kolokwialnie, nie zna się na tym. Nie powinno się więc wymagać od konsumenta jakiejś przedwstępnej kontroli umów pod kątem postanowień niedozwolonych, bo takich postanowień nie powinno w ogóle w tej umowie być. To przedsiębiorca, będący “silniejszą”, doświadczoną stroną tego stosunku prawnego, powinien o to zadbać.

 

Podsumowanie

Reasumując, uchwała SN, która pojawiła się jakiś czas temu, kreuje sytuację frankowiczów zdecydowanie bardziej pozytywnie niż wcześniej. Pozostaje nam obserwować, jak dalej sytuacje będzie się rozwijała, o czym będziemy Państwa informować.

Na ten moment, w razie jakichkolwiek pytań lub wątpliwości, pozostajemy do dyspozycji.